Kiedy się odezwał, siedziała na sienniku rozprostowując na różne sposoby ramię, które po przebudzeniu zdawało się jej całkiem zesztywnieć. Dziwiła się Reinmarowi, że ten był w stanie ustać prosto. W miejscu pogryzienia przez wilka czuła ból, który odrętwił jej rękę, natomiast on…? Stał jak gdyby nigdy nic, najwyraźniej wyglądając jakby było z nim lepiej niż wczoraj. Stał i poganiał ją do wyjścia.
- Ćsiii, modlę się do Twojego Boga o sprawną rękę. W mojego już dawno przestałam wierzyć.
To mówiąc zeskoczyła ostatecznie z posłania, zbierając wszystkie swoje rzeczy z izby. Została tylko strzała wbita w drewnianą ścianę. Podeszła do niej łapiąc ją zręcznie niesprawną ręką. Ciągnąc za drzewiec poczuła przeszywający ból w ramieniu, krzywiąc się znacząco. Zamieniła więc rękę, obejmując pocisk drugą dłonią – lewą, w której miała znacznie mniej siły. Ostatecznie strzała jak była wbita, tak utkwiła głęboko w drewnie, a ona odprowadziła ją spojrzeniem z pod przymrużonych oczu.
- Taaa, idziemy. Powiedz mi, Edan, będziesz wyczekiwał naszego spotkania?
Uśmiechnęła się kątem ust, otwierając drzwi przed władcą. Szybka zmiana tematu miała odwieść jej myśli od strzały utkwionej w ścianie chaty. Strzały, która nadałaby się jeszcze do co najmniej kilkunastowego użycia.