Koszary to miejsce szkolenia loreldańskiej armii. Znajdują się niedaleko Yarberg. Wokoło jest mnóstwo pól, na których ćwiczą żołnierze i nowi rekruci. Jest to także często ich miejsce zamieszkania. W koszarach znajduje się także stajnia oraz zbrojownia, która uzupełnia swój towar u pobliskiego kowala. Jednak broń mogą tu kupić jedynie członkowie armii.
Reinmar von Bielau
Profesja : Wojownik
Liczba postów : 63
Doświadczenie : 54
Temat: Re: Koszary Pią 29 Mar - 12:46
[uwaga: akcja dzieje się kilka mil od koszar]
Kary, potężny ogier prychał, tupiąc nerwowo kopytami. Z nozdrzy i pyska buchała para. Śnieg pod kopytami był rozkopany. Zwierzę niecierpliwiło się długim oczekiwaniem w miejscu. Jeździec jednak mocno trzymał wodze, wpatrując się w rozciągające się przed nim równiny. Kilka kroków za nim, w karnym szyku stał oddział wojowników. Ponure twarze, wysoki wzrost i szerokie bary znamionowały rodowitych mieszkańców Północy. Każdy z dwóch tuzinów wojowników odziany był w ciepły płaszcz i uzbrojony w stalową klingę. Dosiadali potężnych, loredeńskich rumaków, nawykłych do ciężkich warunków Północy. Reinmar von Bielau, władca Lorelden, oczekiwał na córę. Kaireen von Bielau, choć młoda i słabej płci, napawała króla dumą. Była prawdziwą córką swego ojca. Jej zamiłowanie do wojowania było wrodzone, jak u króla. Nic więc dziwnego, że Reinmar spędzał z córką każą z niewielu wolnych chwil. Powierzał jej też wiele zadań. Ufał jej bardziej niż komukolwiek na całym świecie. Co nie znaczyło, że nie wymagała już szkolenia. Dlatego też, usłyszawszy o niepokojach w jednej z prowincji, postanowił sprawdzić to razem z Kaireen.
Kaireen von Bielau
Profesja : Wojowniczka
Liczba postów : 11
Doświadczenie : 16
Temat: Re: Koszary Pią 29 Mar - 17:03
Kasztanka ze strzałką na łbie galopowała w stronę niewielkiego wzgórza, na którym było widać stojący mały oddział. Jeździec miał głowę owiniętą wełnianym szalem, chroniącym przed szczypiącym w policzki mroźnym wiatrem. Spod końskich kopyt pryskał śnieg. Rozległo się donośne "Hyaa, Falka!", klacz zarżała i popędziła przed siebie. Jeździec zatrzymał się dopiero koło stojącego karego ogiera, na którym dostojnie siedział władca ludzi. Spod kaptura wydobywała się delikatna mgiełka, podczas gdy postać usiłowała uspokoić oddech. W końcu odwinąwszy szal Kaireen von Bielau zeskoczyła z siodła i przyłożywszy dłoń do serca gestem pozdrowienia powitała władcę. - Witaj, ojcze. Wybacz za tę chwilę spóźnienia, ale Aarch - skrzywiła się - znów stwierdził że naprawdę wesołym żartem będzie schowanie mojego miecza. Spojrzała rodzicielowi w oczy. Były niemal identyczne, różnił je jedynie ich wyraz. - Więc... - wskoczyła na konia - dokąd jedziemy?
Reinmar von Bielau
Profesja : Wojownik
Liczba postów : 63
Doświadczenie : 54
Temat: Re: Koszary Pon 1 Kwi - 14:58
Galopująca po śniegu klacz była pysznym widokiem. Cóż, wiadomym było iż córka władcy nie będzie dosiadać byle jakiej chabety. Reinmar przyglądał się jak jeździec szybko się zbliża. Choć na twarzy władcy nie widać było choćby cienia uśmiechu, to w jego wzroku pojawił się dziwny dla niego, cieplejszy błysk. Gdy Kaireen zwinnie zeskoczyła z wierzchowca, by go powitać, władca skinął oszczędnie głową. - Kaireen - powitał ją krótko. Rzadko kiedy pozwalał sobie na cieplejsze powitania. Zwłaszcza przy swoich poddanych. Nie odpowiedział na uwagę o żarcie Aarchibald'a. Uważnie przypatrywał się córce. Jej surowa twarz i zimny wzrok zdradzały odziedziczoną po ojcu nieugiętość. Reinmar doskonale wiedział, że Kaireen jest urodzoną wojowniczką. Zimną i zawziętą. - Dochodzą niepokojące pogłoski z północnych prowincji, Kaireen - powiedział, gdy dziewczyna dosiadła klaczy. Głos władcy był niski i szorstki. - Karawany przechodzące przez tamtejsze pustkowia ulegają dziwnym wypadkom. Być może to grupa zwykłych zbójców lub wyrzutków bądź wygłodniały bruklan, lecz sprawę trzeba sprawdzić. Obejrzał się na stojących z tyłu wojowników. Czekali na znak do wymarszu. - Ostatnimi czasy, trudno o spokój w Elionie, więc każde niepokojące wieści trzeba dokładnie sprawdzić. Szczególnie po zamieszaniu w dniu pogrzebu - skrzywił się, przypominając sobie haniebne wydarzenia sprzed kilku tygodni.
Kaireen von Bielau
Profesja : Wojowniczka
Liczba postów : 11
Doświadczenie : 16
Temat: Re: Koszary Pią 5 Kwi - 20:04
Zmarszczyła ciemne brwi, słysząc słowa ojca. Rzeczywiście, między służbą krążyły nieprawdopodobne wieści o dziwnych stworach napadających na karawany, lecz kto by tam wierzył zamkowym plotkom? Choć w każdej plotce jest ziarno prawdy... Kiwnęła przytakująco głową i również obejrzała się na stojący za nimi oddział. Niektórych znała z ćwiczeń w koszarach, innych znała jedynie z widzenia. Nie miała jednak wątpliwości co do ich umiejętności w walce. Wiedziała że w armii ojca nie ma miejsca dla słabeuszy, co znamionowało tym że oddział zwiadowczy wyglądał jak pomniejszony legion zdobywczy. Choć to była również zasługa klimatu, w jakim szkolono wojowników. Surowa i zimna Biała Pani nie mogła mieć dzieci które byłyby słabe niczym zeschnięte gałązki wierzby. Tylko najsilniejsi potrafią przetrwać śnieżyce przez Nią zsyłane. Na dźwięk słowa "pogrzeb" syknęła. Pamiętała ten tydzień gdy ojciec nie chciał rozmawiać nawet z nią. A wszystko przez tą doradczynię o wilkołaczych oczach. Zawsze ją przerażała. I coś jej się w niej nie podobało. Ojciec jej mówił, że nie należy sądzić po pozorach, jednak na tym przykładzie widać, że nieco się na tym stwierdzeniu przejechał. No cóż, jest władcą, a czasem takie rzeczy się zdarzają. - Nic dziwnego że trudno o pokój skoro niektórzy skaczą sobie do gardeł z byle powodów. Zaczął padać delikatny śnieg. Konie nerwowo tupały i trząsły łbami, strzepując płatki z ciemnych grzyw. Kai dociągnęła rzemień przytrzymujący lewy naramiennik. - Ruszajmy, ojcze.
Aarch von Bielau
Profesja : ogólna
Liczba postów : 7
Doświadczenie : 11
Temat: Re: Koszary Pią 12 Kwi - 21:18
Oczywiście, że zjawił się spóźniony. Nie tylko dlatego, że schował miecz Kaireen, a raczej bez zastanowienia rzucił go w kąt w rozpędzie szukając czegoś w jej komnacie. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że dokopać się do czegoś konkretnego pod stertą żelastwa to nie lada sztuka. Dziewczyna powinna docenić ukryte talenty brata. Nie doceniała. Niemniej jednak, ta drobna jego – niby – złośliwość, była czystym przypadkiem. Zwykłym skutkiem sporego rodzaju afery, jaką Aarch znów wzniecił wokół swojej osoby we wsi. To z kolei niosło za sobą inne konsekwencje – rannego przyjaciela, chęć pomocy, konieczność rozboju pokoju Kaireen, tryumfalne znalezienie prowizorycznie zapakowanych na wyprawy z ojcem, leczniczych ziółek. Bingo. W ten sposób udało mu się przywrócić przyjaciela do porządku, na spotkanie z ojcem i siostrą spóźniając się… nie krócej niż zwykle, ale (niestety) dłużej niż każda inna, przeciętna, czy nawet nadprzeciętna osoba. W typowy dla siebie sposób wmieszał się w tłum wojowników, doganiając powoli poruszający się orszak. Kiedy ojciec przeprowadzał rozmowę z córką, obserwował ich uważnie. Wbrew jego trywialnej postawie i buńczucznym sposobie na bycie, nawet w osobie o tak dynamicznym nastawieniu do życia – potrafiącej wyjść z twarzą i z żartem z każdej opresji - kumulowały się duże pokłady goryczy. Głównie na ojca. Nie powinien szukać w jego ślicznej siostrze wojowniczki. Nie powinien stawiać jej ponad własnego syna. Cóż… sam chyba jednak się na to skazywał latami udręki i niesubordynacji wobec wojska. Wyszedł trochę przed szereg, cmokając na konia i stanął przed wszystkimi, udając, że przecież był tu już od początku, choć wszyscy i tak wiedzieli, że nie.