Elion
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Lancelot Vance

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lancelot Vance
Lancelot Vance
Człowiek
Profesja : Ogólna
Liczba postów : 19

Doświadczenie : 24

Lancelot Vance Empty
PisanieTemat: Lancelot Vance   Lancelot Vance EmptyPon 8 Kwi - 19:41









Lancelot Vance


Odwaznym czlowiekiem jest nie ten, kto sie niczego nie leka, lecz ten, ktorego szlachetna dusza swoj lek przezwycieza.


Aktualne Dane

Wiek, Profesja I Zamieszkanie
30, Pirat, Statek
Wzrost I Budowa Ciala
183, widocznie zarysowane mięśnie
Kolor Oczu I Włosów
Błękitne, ciemny brąz-czarne
Znaki Szczególne
szrama na lewym policzku
Broń i zbroja, Zaradność
45 ∥ 65



Usposobienie

Spoglądając na tego brodatego typa pomyślisz zapewne, że swą posturą przypomina żołnierza. Trudno się dziwić - nie tylko wygląda, ale i zachowuje się jak jeden z nich. Niestety, choć mężczyzna, którego widzisz świetnie radzi sobie z orężem, byłby - może nie beznadziejnym, ale na pewno - kiepskim materiałem na rycerza. Cóż za ironia losu, że imię otrzymał po sławetnym rycerzu Lancelocie? Owszem, wszczynanie bójek to dla niego chleb powszedni, ale jest zbyt nieogarnięty, by dołączyć do zorganizowanej armii. Już nie wspominając o zdyscyplinowaniu, którego zdecydowanie mu brakuje. Mimo trzydziestki na karku wciąż zachowuje się jakby ledwo skończył dwadzieścia, a i to grubo licząc. Jego język pozostawia wiele do życzenia. Skoro jednak dyplomatą nigdy zostać nie zamierzał, nie potrzebuje kłopotać się wyrafinowanym językiem. Po co zresztą miałby zmieniać swe nawyki, skoro jego życie to statek, rodzina piraci, a hobby abordaż?

Bądź co bądź Lance - bo tak zwykle zwą go kompani - to mężczyzna obdarzony niezwykłą odwagą, można by rzec człowiek jakich mało. Śmierć mogłaby wisieć mu na karku, a on wciąż nie wahałby się szarpnąć na swe życie. Ludzi takich jak on pospolicie określa się szaleńcami. Może i jest w tym ziarno prawdy? Bo wydaje się, że Vance już dawno zatracił gdzieś zdrowy rozsądek. A może zawsze brakowało mu oleju w głowie?
Skoro już ocieramy się o temat śmierci, warto zauważyć, że profesja, którą się pała nie zawsze kończy się bezbolesną grabieżą. Już nieraz przyszło mu stanąć do walki, która kończyła się krwawą łaźnią. Nie można powiedzieć, by Lance przepadał za takim obrotem akcji. Choć niewątpliwie walka budzi w nim swoisty szał bojowy, stan daleki od wszystkiego, co kiedykolwiek przeżył. Pokorne, czy nawet chętne przyjęcie morderczego zewu może i nie świadczy najlepiej o człowieku, ale to wtedy właśnie Lance czuje się jak pan i władca świata, jakby mógł dokonać wszystkiego; zadrwić z praw rządzących tym światem i dopiąć niemożliwego! Wydawać by się mogło, że to mężczyzna pozbawiony skrupułów, skoro tak łatwo przychodzi mu decydować o życiu i śmierci. Ale nie... Nocami zamiast snów nawiedzają go widma zmarłych, tych którzy zginęli z jego ręki. I choć on sam wie, że to tylko twory jego wyobraźni, nie potrafi opędzić się od koszmarów, ani wyzbyć całkowicie resztek sumienia. Takie noce nieczęsto mają jednak miejsce. Z czasem spoglądając na cudzą krew, którą kolejny raz zmywa z dłoni, człowiek obojętnieje. Zresztą akurat Vance nigdy nie przykładał wielkiej wagi do zasad moralnych, tak jak nie starał się zachować pozorów przyzwoitości. Już jako dzieciak znany był jako mały rozrabiaka, który ciągnie dziewczynki za włosy, jako młodzik niewiele zresztą zmienił swe aspiracje pozostając do dnia dzisiejszego człowiekiem rozrzutnym i lekkodusznym. No właśnie. Chyba w tym właśnie tkwi problem - mimo, że lata lecą on w głębi serca pozostał takim właśnie młodzikiem i wciąż jeszcze nie wydoroślał. Nie trzeba być mędrcem, by bez wahanie orzec jak bardzo jest niedojrzały. Na jego barki nigdy nie spadła odpowiedzialność, którą przeciętny mężczyzna w jego wieku dźwiga już od dawna. Cóż jednak poradzić, gdy nie zapowiada się, by miał się wkrótce ustatkować, ani zrezygnować z życia na pirackiej łajbie?

Nie da się ukryć - ten człowiek ma więcej wad niż zalet. Jest jednak świetnym kompanem, zarówno do bitki, popitki, jak i rozmowy. Choć zdaje się nie dbać o nic, oprócz własnego interesu potrafi być dobrym przyjacielem. Jeśli raz zyskasz sobie jego przyjaźń możesz być pewien, że łatwo się nie rozpadnie. Pewnie się po nim nie spodziewasz, ale Lance potrafi też zachować dla siebie cudze tajemnice. Przynajmniej jakiś czas, dopóki nie zapomni by trzymać gębę na kłódkę, albo nie wygada po pijanemu. No cóż, nikt nie jest idealny! Śmiało możesz jednak uderzać do niego, jeśli potrzebujesz pomocy. Lancelot to energiczny i żywy mężczyzna, żaden tam z niego leń. I choć zazwyczaj żąda czegoś w zamian za swoją pomoc, nie jest to zwykle nic wielkiego. Postawisz mu piwo i sprawa załatwiona. Co z drugiej strony wciąż nie zmienia faktu, że ów człowiek zawsze szuka korzyści dla siebie. Bezinteresowność to zdecydowanie pozytywna cecha, ale Lance powie ci, że tylko głupcy dają się wykorzystywać i nawet używając najlepszych argumentów zapewne nie uda ci się go przekonać. Możliwe, że ci przytaknie, ale jego zdanie pozostanie niezmienione. Choć może kiedyś przemyśli sprawę i sam wyciągnie odpowiednie wnioski. Raczej wątpliwe, ale zawsze można mieć nadzieję.
Lubi się śmiać. Uważa się za człowieka obdarzonego świetnym poczuciem humoru, jednak w gruncie rzeczy często zdarzają mu się teksty, które zamiast rozbawić, wywołują raczej marszczenie brwi, lub krzywe spojrzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że jego towarzystwo potrafi poprawić humor niejednemu. Jego pogodne usposobienie i nastrój szybko udzielają się kompanom, a jego rozrywkowy charakter nie pozwala na nudę. Może i właduje cię w kłopoty, ale hej! - na pewno też cię z nich wyciągnie.


Minione Dzieje

Trzeciego dnia dziewiątego miesiąca na świat zawitał pierworodny państwa Vance, krzycząc co sił w płucach. Urodził się zdrowy i silny i z każdym kolejnym rokiem udowadniał, że taki jest w istocie. Choroby nigdy się go nie imały. Może dlatego w rodzinie to zawsze jego bratu poświęcano więcej czasu niż jemu. Krótko po narodzinach brata zmarła matka chłopców, pani Vance. Naturalne więc, że ojciec, oprócz własnych obowiązków, których drwalowi zresztą nie brak, zajmował się głównie niemowlęciem, a nie Lancem, który był już w miarę samodzielny. Od tego czasu musiał wychowywać się bez matki, a ponieważ jego późniejsze kontakty z kobietami ograniczały się do krzyków okradzionych przekupek, lub dziewczynek ciągniętych za włosy, nigdy tak naprawdę nie nauczył się jak postępować z kobietami. A szeregi piratów również nie obfitują w piękną płeć, więc życie wśród nich również nie poprawiło jego sytuacji. Biorąc też pod uwagę, że jeśli trafiły się już jakieś piratki większość z nich cechował cięty język i nietypowe, jak dla kobiet zachowanie, a pozostałe kobiety, z którymi się spotykał to portowe dziwki.... Cóż. Sprawa wygląda naprawdę nieciekawie.
Wróćmy jednak do młodzieńczych lat Vance'a. Sam nigdy nie rwał się do opieki nad młodszym bratem. Wolał ganiać z kolegami i kraść jabłka po straganach. Zawsze był jednym z najszybszych, więc często też mu się upiekło. Mimo to nie raz zdarzało się, że ojciec musiał spuścić młodemu manto za podobne występki. Jak widać na niewiele się jednak zdały. Może dlatego, że choć chłopak zawsze szanował ojca, to uznanie, jakim cieszył się wśród przyjaciół za swoje dokonania znacznie umniejszała hańbie, którą, jak twierdził ojciec, przynosił rodzinie. No cóż, nie każdy urodził się, by pisano o nim pieśni. A przynajmniej nie te pozytywne. W nich Lance mógłby pojawić się co najwyżej jako rzezimieszek, którego w końcu dopadła ręka sprawiedliwości. Niemniej w miarę upływu lat chłopak coraz bardziej oddalał się od rodziny, dlatego nie miał oporów by pewnego dnia spakować manatki i wyruszyć w świat. Nigdy nie pociągała go wizja zostania drwalem jak wcześniej jego ojciec i dziadek. Nie musiał też przejmować się rozpadem rodzinnego interesu - wszak miał jeszcze jednego brata, na którego barki mógł zwalić obowiązki. Tak czy inaczej będąc jeszcze podlotkiem, opuścił chłodne Lorelden, obierając sobie za kierunek wschód. Zawsze fascynowały go opowieści bajarzy o morzu, statkach i piratach. Choć nie sądził, że kiedyś sam stanie się jednym z nich, chciał na własne oczy przekonać się o prawdziwości opowieści, więc nim los zdarzył go zatrzymać, zawitał na wybrzeże. Ciepłe słońce grzało mu twarz, szum fal rozbrzmiewał w uszach, a mewy popiskiwały wesoło nad głową. Mając zaledwie szesnaście lat świat wydał mu się w tym miejscu tak cudowny i niezwykły, że za żadne skarby tego świata nie wróciłby do Lorelden. Co więcej postanowił osiąść w pobliżu morza i jak się okazało była to życiowa decyzja.
Zaciągnął się do pracy na statku, gdzie nie wytrzymał jednak długo. Można się domyślić, że nie był zbyt wysoko postawionym członkiem załogi, skoro nigdy wcześniej nawet nie był na statku. Nauczył się tam jednak tego i owego i przy następnej robocie, załapał się już nawet na majtka! A że uczył się szybko pewnie piąłby się po szczeblach kariery na samego kapitana, ale wtedy właśnie los postawił na jego drodze piratów. A właściwie jednego, z którym Vance wdał się w bójkę. Nie wiedział bowiem z kim ma do czynienia, a jeszcze jako narwany młodzik nie zamierzał dać się obrażać. Dlatego wśród zachęcających okrzyków i ogólnej radości gości karczmy stanął do walki z jednym z bardzo znanych piratów. Znanego właśnie ze swego fechtunku, siły i okrucieństwa, o czym Lance nie mógł wiedzieć. Choć kilka razy zdawało mu się, że ma szansę wygrać - walczył bowiem zacieklej niż niedźwiedź - przeciwnik miał nad nim nie tylko przewagę wysokości i rozmiaru mięśni, ale i lata doświadczenia. W końcu tamten przyszpilił go do ziemi, jednak zamiast zabić darował mu życie. Był to wielki szok zarówno dla samego Vance'a jak i zebranych. Zamiast tego kazał chłopakowi wstać i postawił mu piwo. Choć stracił tego dnia jeden z tylnych zębów i zarobił wielką śliwę pod okiem, jest to właśnie historia jak Lance został piratem.
Człowiek, z którym się zmierzył, zabrał go na wyspę piracką, a potem wszystko potoczyło się szybko i nim chłopak się obejrzał stał się mężczyzną z trzydziestką na karku, z ponad dziesięcioletnim stażem na pirackim statku. I tutaj dochodzimy do momentu, w którym Vance znalazł się teraz. Czyli w życiu pełnym rabunków, hulanek i podrzynania gardeł, które takim mniej więcej tokiem toczy się już od niemal czternastu lat...

Inne Informacje

♣ Zawsze jest chętny by zaśpiewać szantę.
♣ Potrafi dotknąć nosa językiem.
♣ Lubi kolory morza.
♣ Umie świetnie gwizdać.

Powrót do góry Go down
Rhaenys Lea Var'dael
Rhaenys Lea Var'dael
Potomek smoka
Profesja : Łowca
Liczba postów : 98

Doświadczenie : 26

Lancelot Vance Empty
PisanieTemat: Re: Lancelot Vance   Lancelot Vance EmptyPon 8 Kwi - 20:15

Akceptacja
................................................


Teraz możesz założyć mieszkanie we właściwej osadzie podlegającej pod ziemie twojej rasy. Nie zapomnij pierw sprawdzić w spisie, gdzie obecnie mieszka twój gatunek, być może zostaliście podbici i niestety obecnie przebywacie na ziemi niczyjej! Stwórz również relacje, pocztę, ekwipunek, wybierz pracę, by zarabiać i zacznij grać w fabule!
▬▬ Miłej Gry! ▬▬
Powrót do góry Go down
 

Lancelot Vance

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Elion  ::  « Postacie » :: Ludzie-