Bogacze, którzy zamieszkiwali to miejsce, już dawno nie żyją. Wnętrze zostało splądrowane, w środku pozostały tylko insekty i niszczejące cegły. Niemniej, piwnica wciąż kryje trochę interesujących skarbów i podejrzanych win...
Evrille Estariol
Profesja : Łowca
Liczba postów : 16
Doświadczenie : 19
Temat: Re: Rozpadający się dwór Sro 20 Mar - 22:38
Do chatki w Jillsvar wróciłam jedynie po łuk, kołczan i prowiant. Od razu ruszyliśmy z biegiem rzeki Lisiej w stronę Jeziora Wygnańców, a zarazem Ziemi Niczyjej, która na mapie przypominała otwarty dziób ptaka. Podróż trwała kilka godzin, przerywana postojami, ale w końcu dotarliśmy do zrujnowanego miasta. Rill, tu nikogo nie ma. Wracajmy. O nie. Zadanie to zadanie. Siostrzyczko, proszę cię. Kto by chciał mieszkać na pustynnym pustkowiu? To nielogiczne. To słońce natychmiast zrobiłoby z niego pieczeń. Poszukajmy więc miejsca chłodnego, osłoniętego, w miarę komfortowego... Kilka chwil krążyliśmy nad wyspą, aż w końcu rzucił mi się w oczy zrujnowany dworek. Dobra, sprawdzimy tam i wracamy. Łuski mi się smażą. Dobrze, nie narzekaj już. Sprawdzimy i wrócimy. Wylądowaliśmy na dziedzińcu, otoczonego teraz uschłą macierzanką. Dookoła szumiał tylko wiatr. Nic nie wskazywało na to by ktokolwiek zamieszkiwał te tereny.
Lorë'Lhin
Profesja : Łowca
Liczba postów : 74
Doświadczenie : 67
Temat: Re: Rozpadający się dwór Pią 22 Mar - 7:26
Obserwowała uważnie, jak nieznajoma ląduje na swoim smoku przy dworku, a potem jak kobieta znika w jego wnętrzu. Sama Lore’lhin jak siedziała ze spokojem w cieniu drzewa w dalekim dystansie od tamtej posiadłości, tak siedziała sobie dalej, strugając coś z zainteresowaniem w drewnie. Ziemie niczyje miały to do siebie, że wbrew ogólnemu założeniu, ludzie wydawali się sobie milsi. A przynajmniej milsi do tego stopnia, żę nie zwykli przykładać sobie stali pod nos o ile ktoś nie wchodził sobie w drogę. Każdy kogo gnało na te tereny, miał bardziej bądź mniej konieczne potrzeby znalezienia się w odosobnieniu. Ona tą chęć pobycia w samotności w wędrowcach przewijających się przez Ziemię Niczyją, szanowała. Nic więc dziwnego, że kiedy brunetka wyłoniła się w końcu z drzwi frontowych dworku – Lore’lhin z nikłym, bardzo krótkim zainteresowaniem uniosła na chwilę wzrok z nad struganego kawałka drewna, rzucając jej przelotne spojrzenie. Wróciła do swojego zajęcia licząc, że jak nie będzie się rzucać w oczy, nikt nie będzie próbował odbierać jej życia – jak to mieli w zwyczaju ludzie z terenów Lorelden.
Evrille Estariol
Profesja : Łowca
Liczba postów : 16
Doświadczenie : 19
Temat: Re: Rozpadający się dwór Sro 27 Mar - 13:08
Nikogo nie ma. Wracamy? Rozejrzę się jeszcze trochę po okolicy, a ty leć i sprawdź z góry czy na pewno nikogo nie widać. No dobra... Spokojnie, zaraz wracamy. Wytrzymaj jeszcze trochę. Westchnął po smoczemu i odleciał, pomrukując coś pod nosem o piasku włażącym pomiędzy łuski. Uśmiechnęłam się i ruszyłam zbadać okolicę. Słońce mocno grzało, nie sądziłam, by ktokolwiek chciał mieszkać w takich warunkach. Wyraźnie czułam tęsknotę Yrrena do chłodnych gór, pachnących mokrą wiosną i wiatru, który przynosi pyłek i płatki młodych kwiatów miast wszędobylskiego piachu. Cóż, nie powiem że mi się tu podobało. Chciałam wrócić do ciepłego, acz nie parzącego słońca, czystego powietrza przynoszącego lekką, chłodzącą rosę. No ale cóż, rozkaz to rozkaz. Szłam i szłam i nie zauważyłam że zbliżam się do drzewa, rosnącego samotnie wokół szczątkowej trawy. A przy tym do istoty siedzącej w jego cieniu. Istota owa była elfką. Co robią elfy na takim odludziu? Odelfiu... jeden smok. Ale na pewno panią Var'dael zaciekawi ten fakt... - Witaj, fahliil*. Co robisz na takim odludziu? - spytałam grzecznie. Jak to mawiał ojciec, najpierw pokojowo, potem strzała w gardło...
*elfie
Lorë'Lhin
Profesja : Łowca
Liczba postów : 74
Doświadczenie : 67
Temat: Re: Rozpadający się dwór Czw 28 Mar - 8:46
To w jaki sposób Lore’lhin podchodziła do rozmówcy, w dużym stopniu, zależało już od pierwszych słów zainteresowanego konwersacją. A akurat te, z ust potomkini, nie wywarły na elfce dobrego wrażenia. Miała jednak swoją naturę, a jej natura nie zdradzała za dużo z jej podejścia do ludzi. Zamiast spojrzeć na nią krzywo, czym utożsamiłaby ten gest ze swoim podejściem do nieznajomej, odsunęła od siebie strugany kawałek drewna, odstawiając go obok siebie i uśmiechnęła się do dziewczyny kącikowo – zdecydowanie ironicznie, choć z początku planowała się od tego powstrzymać. - Witam – rzuciła krótko, dość zapobiegawczo. Mimo wszystko w mowie ogólnej. Z jakiegoś względu sposób wypowiedzi nieznajomej, absolutnie jej się nie spodobał. Zwłaszcza jej twardy język, którego nie znała. Kiedy więc kobieta zadała jej pytanie, elfka powróciła do wcześniej przerwanego zajęcia, tylko ze stylizowaną grzecznością udzielając jej odpowiedzi. - Prawidłowe pytanie brzmi: co ty robisz na moim odludziu i dlaczego myślisz, że pasujesz tu bardziej niż ja? – stwierdziła i wstała z miejsca patrząc na dziewczynę z dołu. Przez chwilę wydawałoby się, że coś w jej spojrzeniu błysnęło. Może było to tylko złudzenie, bo zaraz potem, elfka z uśmiechem podała dziewczynie strugany z drewna amulet. - To dla Ciebie – stwierdziła mijając dziewczynę zgrabnym unikiem. Znajdując się za jej plecami odwróciła się do niej przodem, tyłem kierując się w sobie znanym kierunku. - Gdzie Twój piękny smok?