To zapewne jedna z najprzyjemniejszych i najczystszych tawern, do jakich zawędrujesz. W środku panuje błogie ciepło, ogień trzaska w kominku, wokół roznosi się zapach gorących ziemniaczków i pieczeni. Pękate butelki z winem lśnią rubinowym blaskiem, kandelabry ze świecami nadają iście magiczny nastrój temu miejscu... dookoła krząta się właścicielka, podstarzała, pulchna kobiecina, oferująca wszystkim ciasteczka. Kelnerkami są jej przepiękne córki - ale biada ci, jeżeli którąś uwiedziesz. Każdy medal ma dwie strony, a tawerna "Rusałka" już raz była świadkiem strasznych wydarzeń... ale nie pytaj. Nie chcesz wiedzieć. Radzę ci tylko nie zostawać tu na więcej niż trzy noce. Chociaż ciężko będzie ci się powstrzymać.