Koń pędził jak szalony, a ja jak szalona chciałam uciec jak najdalej od miasta, od potomków, wkurzonego Reinmara i całej tej paskudnej sytuacji w którą mnie wkopali. Zwierzę niosło mnie w stronę granicy Głównego Królestwa, daleko na obrzeża. W końcu dotarłam do miejsca zwanego Przesmykiem Przodków. Ci, co pamiętali skąd ta nazwa już dawno siedzą wbici w twardą ziemię bądź zrównani z piachem jako popioły. No, w każdym razie było tu cicho i wyglądało na to że nikt nie zamierza tu w najbliższym czasie przybyć. Idealnie. Zahaczyłam lejce o drzewo wypuszczające pierwsze pąki, zdjęłam z konia derkę i usiadłam na niej, opierając się o pień. Przymknęłam oczy i pozwoliłam myślom swobodnie krążyć. Potem zacznę obmyślać zemstę na tych durniach przez których Reynevan jest na mnie wściekły.
Caerin Lirend
Profesja : Zabójca
Liczba postów : 12
Doświadczenie : 20
Temat: Re: Przesmyk Przodków Nie 17 Mar - 20:13
Przynajmniej można było powiedzieć, że coś ich łączyło - oboje uciekali, choć zasadnicza różnica polegała na tym, że ludzka kobieta znała dodatkowo powód swojej ucieczki. Więc może jednak w przypadku wilkołaka było to tylko zwykłe, niespowodowane niczym konkretnym, poszukiwanie chwili spokoju? Niewykluczone. Tak samo, jak niewykluczone było to, że znacznie lepiej zrobiłby, gdyby raczył jednak ruszyć swój szanowny zadek w jakimś konkretnym celu - na przykład dla zapewnienia sobie środków, umożliwiających dalszą egzystencję. Albo przynajmniej zjedzenie czegoś konkretnego przez kilka kolejnych dni. Tak, to zdecydowanie byłoby całkiem niezłe rozwiązanie. Tymczasem jednak Caerin znów jedynie coraz częściej zaczynał opuszczać ziemie swoich pobratymców, bynajmniej jednak nie po to, by wywęszyć jakąkolwiek robotę. A gdzie tam! Najwyraźniej wciąż jednak liczył na to, że takowa sama go znajdzie, najlepiej podchodząc wprost do niego i kopiąc go boleśnie w zadek, żeby przypadkiem jej nie przeoczył. Zwłaszcza, że sam zbyt mocno zajęty był tym swoim jakże absorbującym poszukiwaniem spokoju. Dlaczego akurat tutaj, na obrzeżach Królestwa? Odpowiedź była dość prosta - a dlaczego by nie? I rzeczywiście, w Przesmyku nikt nie zamierzał pojawiać się w najbliższym czasie. Wszystko przez to, że już od dłuższej chwili Cae siedział w miejscu, tkwiąc w niemal zupełnym bezruchu i z perspektywy kobiety, czy kogokolwiek innego, kto jedynie przechodziłby tędy, powinien pozostawać niewidocznym. Czegóż mógłby oczekiwać więcej? Może na przykład braku odgłosu, jaki wydawały tylko i wyłącznie końskie kopyta, na który wilkołak skrzywił się z niesmakiem. Jeszcze bardziej skrzywił się, kiedy odgłos ten ustał, wskazując na to, że jeździec zatrzymał się całkiem niedaleko. - Och, poważnie...? - warknął pod nosem, wcale nie dbając o to, czy ktoś, kto się pojawił mógł go usłyszeć, czy też nie. Owszem, powinien zachowywać się nieco bardziej ostrożnie, dopuszczając do siebie myśl, że osoba ta mogła stanowić pewne niebezpieczeństwo. Niestety, nawet u dość posuniętego w latach wilkołaka momentami dawało o sobie znać zachowanie, wykluczające na jakiś czas tak zwany głos rozsądku. Zwłaszcza, jeśli tym wilkołakiem był Cae.
Amarillys Ragnar
Profesja : Zabójca
Liczba postów : 16
Doświadczenie : 23
Temat: Re: Przesmyk Przodków Pon 18 Mar - 15:10
Słońce odbijało się w kałużach roztopionego śniegu, kłując refleksami w oczy. Wyglądało to tak, jakby woda płonęła od wewnątrz. Siedziałam, opierając głowę o podciągnięte kolana. Przymknęłam oczy. Znów pojawiły się wspomnienia. Odbicie w lustrze na które nienawidzę patrzeć. Płomienie ogarniające przeszłość. Pogarda w oczach innych. Zrazu usłyszałam ciche warknięcie, nie głośniejsze niż tchnienie wiatru. Otworzyłam gwałtownie oczy i zacisnęłam palce na rękojeści sztyletu, rozglądając się za źródłem owego dźwięku. - Kimkolwiek lub czymkolwiek jesteś, wyjdź i pokaż się - powiedziałam głośno.
Caerin Lirend
Profesja : Zabójca
Liczba postów : 12
Doświadczenie : 20
Temat: Re: Przesmyk Przodków Czw 21 Mar - 15:49
Doprawdy, chyba jednak kobieta nie liczyła jakoś szczególnie na to, że jej żądanie zostanie natychmiast spełnione. Jeśli zaś rzeczywiście właśnie tego się spodziewała, to... niestety, najwyraźniej musiała się dość mocno przeliczyć. W pierwszej chwili bowiem Caerin jedynie zmarszczył lekko brwi, jednocześnie nieznacznie unosząc jeden kącik ust, kiedy do jego uszu dotarł głos. Kobiecy głos, dodajmy, co oznaczało ni mniej, ni więcej, jak tylko to, że oto właśnie jakaś kobieta usiłowała żądać od niego czegokolwiek. Niedoczekanie. O, nie to oczywiście, żeby ktoś tu kierował się jakimiś wyjątkowo niesprawiedliwymi sądami na temat kobiet, jednak... No dobrze. Prawdopodobnie takimi właśnie sądami kierował się Cae. Dość mało prawdopodobne, ale jednak możliwe było to, że zareagowałby nieco inaczej, gdyby z miejsca, gdzie przed momentem zatrzymał się czyjś wierzchowiec, usłyszał męski głos. Możliwe, że zechciałby wtedy zastanowić się przynajmniej, na ile rozsądnym było pozwolenie sobie na odrobinę lekkomyślnego zlekceważenia drugiej osoby. Nie w tym przypadku jednak. Choć, co mimo wszystko trzeba było przyznać, nie lekceważył przecież kobiety zupełnie. Po prostu chwilowo uznał, że w zupełności za jakąkolwiek ostrożność wystarczy nasłuchiwanie, czy aby przypadkiem ta nie postanowiła osobiście ruszyć się i przekonać, czyje warknięcie słyszała. - Nieco szacunku dla duchów przodków - odparował, posłużywszy się wprawdzie powszechnie rozumianym przez ludzi językiem, wciąż jednak można byłoby doszukiwać się w jego wypowiedzi podobieństwa do warknięcia.